Rozdział zdetowała Himitsu. Bardzo dziękuję.
Harry obudził
się w komórce pod schodami. Zamrugał kilka razy oczami, uszczypnął się w dłoń,
ale wystrój pomieszczenia nie zmienił się nawet o jotę. Leżał na maleńkim,
cuchnącym łóżku, które jednak poznał od razu. Tuż nad jego głową swój dom
budował mały, włochaty pająk. Na podłodze stało poustawianych kilka figurek.
Każda pochodziła z innego zestawu i każda miała za sobą ciężki chwile, o czym
świadczyły liczne usterki. Nawet powietrze, które z głośnym świstem wciągnął
Harry, pachniało tak samo.
Targany złym
przeczuciem delikatnie dotknął swojej twarzy. Skóra była gładka, pozbawiona
blizn, które przecież powinny tam być. Głowa była dziwnie mała, zdawała się
należeć do chłopca, a nie do dorosłego czarodzieja. Wstał, a mimo to nie
uderzył w sufit. Był niski, nawet śmiesznie niski. Zupełnie jak wtedy, gdy miał
jedenaście lat.
Harry
ostrożnie otworzył drzwi. W całym domu panowała cisza, co świadczyło o tym, że
Dursleyowie spali. Nie słychać było żadnego dźwięku, ale mimo to Harry się nie
poruszył. Nagle przed oczami stanęły mu lata, które spędził w tym domu.
Zmierzył się z wieloma Śmierciożercami, nawet z samym Voldemortem, ale to Vernon
Dursley przerażał go najbardziej. Tylko przy nim czuł się tak słaby,
beznadziejny i niekochany.
Nagła
nienawiść zalała Harry’ego. Nie był już małym chłopcem, był mężczyzną! Nie
wiedział, czemu pojawił się w miejscu, które już dawno zostało zrównane z
ziemią ani czemu wszystko wydaje się takie realne. Podejrzewał, że oszalał albo
Voldemort testuje na nim nowy eliksir. Patrzcie państwo, oto przerażony Harry
Potter - Chłopiec, Który Przeżył! Czy nie wygląda śmiesznie? Czyż nie kuli się
ze strachu, chociaż wokół nie ma nawet cienia człowieka? Bohater, który
stchórzył. Chłopiec, Który przeżył, Aby Bać Się Mugoli.
Otworzył
szeroko drzwi i wyszedł na korytarz. Ściana była wypełniona zdjęciami Dudleya.
Mały Dursley pierwszy raz jeździ na rowerze, pierwszy raz idzie do szkoły,
pierwszy raz… nie musiał się przyglądać, aby wiedzieć, że jego nie ma na żadnym
zdjęciu. Dursleyowie jeszcze nie oszaleli, aby przy swoim idealnym synu stawiać
dziwaka.
Stanął przed
lustrem, a to, co zobaczył, niemal zwaliło go z nóg. Patrzył na niego bardzo
chudy, niski chłopak. Spod szopy kruczoczarnych włosów można było dostrzec
zielone, szeroko otwarte ze zdumienia oczy. Wyglądał tak, jak prawie dziesięć
lat wcześniej, prócz jednego szczegółu – blizna zniknęła. Była jego
przekleństwem, ale również jedyną rzeczą, która była stała w jego życiu. Każdy
wiedział, że Volemort jest mordercą, a Harry ma bliznę w kształcie błyskawicy
na czole. Ziemia zaczęła uciekać mu spod nóg.
Zsunął się na
podłogę i skulił, jednocześnie nie spuszczając wzroku z chłopca, który
przyglądał mu się z lustra. Coś było stanowczo nie tak. Jak to możliwe, że znów
był dzieckiem? Czemu nie ma blizny, skoro żadne zaklęcie nie było w stanie
usunąć jej wcześniej? Był zagubiony i zły. Być może to była kara za używanie
kamienia wskrzeszenia. Mówili, że wszystko ma swoją cenę, ale im nie wierzył.
- Chłopcze,
gdzie jesteś? – krzyknął Vernon Dursley wściekłym głosem.
Harry
przymknął na chwilę oczy, po czym z westchnieniem wstał. Jeśli był w czymś
naprawdę dobry, to w radzeniu sobie z nieoczekiwanymi sytuacjami. Nie mógł
pozwolić, by sparaliżował go strach. Nawet, jeśli nie był Chłopcem, Który
Przeżył ani nawet czarodziejem, to mimo wszystko spędził lata walcząc.
Wyprostował się. Czuł, jak z jego twarzy znikają wszystkie emocje, a w oczach
pojawia się pustka. Nie był słaby, nie mógł być słaby. Ani teraz, ani nigdy.
Kiedy wielki
mężczyzna stanął naprzeciwko Harry’ego, nie ujrzał już przerażonego dziecka.
Nie potrafił powiedzieć, co się zmieniło. Chłopiec wyglądał tak samo. Był
ubrany w stare ubrania Dudleya i miał brudne włosy zasłaniające oczy. Mimo to,
zawahał się, gdy na niego spojrzał. Zmierzyli się wzrokiem i Vernon Dursley
poczuł strach.
-Ty… mały,
obrzydliwy dziwaku! – warknął i uniósł pięść, chcąc nauczyć szczeniaka dobrych
manier.
Następne, co
poczuł, to jak unosi się w powietrzu i
uderza z łoskotem w ścianę. Krzyknął, czując ból. Zwinął się kłębek, próbując
złapać oddech. Dopiero po chwili usłyszał skrzypienie desek i ciche kroki.
Kiedy spojrzał w górę, ujrzał zimne, zielone oczy. W połączeniu z pełnym
zadowolenia uśmiechem tworzyły dziwny obraz. Dziecko nachyliło się ku niemu i
tuż przy jego uchu wyszeptało:
- Nie zrobisz
tego więcej, Vernon. Ani ty, ani twój syn. Wiem, kim jestem, a ty wiesz, co
mogę ci zrobić. Rozumiesz?
- Jak śmiesz?!
- Mimo bólu, zamierzył się, by uderzyć
chłopca, ale magia zadziałała jeszcze raz i Vernon poczuł, jak wypełnia go
przerażenie.
- Jak śmiem?
Pytasz mnie, jak śmiem?! Nie będę dłużej twoim chłopcem do bicia. Znosiłem to
przez dziesięć lat, ale teraz koniec. Jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie
uderzyć, to cię zabije. Obiecuję.
Dursley mu
uwierzył. Spojrzał mu w oczy i ujrzał w nich własną śmierć. Mieszkał z
potworem, demonem i nie mógł nic na to poradzić.
Harry wstał
powoli i wyszedł. Nie chciał, aby jego wuj zobaczył, jak bardzo trzęsą mu się
ręce.
**
Następne
tygodnie minęły Harry’emu dość monotonie. Wstawał, gdy słońce pojawiało się na
niebie i szedł biegać. Ćwiczył, by nabrać mięśni i po to, by nie myśleć. Nie
chciał zastanawiać się, czemu przerażone spojrzenia Vernona sprawiają mu tyle
radości ani rozmyślać, kiedy w końcu
przyjdzie list z Hogwartu. Chciał jak najszybciej zobaczyć swoich dawnych
przyjaciół, a jednocześnie bardzo się tego bał. Nie wiedział, jak wiele rzeczy
zmieniło się w tym świecie.
Czasem śnił. Widział siebie, stojącego w
wielkim, pustym pokoju. Otaczał go półmrok, ale mimo to, wiedział, że gdyby
zapalił świece, ujrzałby podłogę skąpaną w szkarłacie. Trzymał coś w ręku, coś
bardzo ważnego, ale nigdy nie potrafił zmusić tego Harry’ego, by spojrzał w
dół. Trwał nieruchomo, aż nadchodził świt i sen kończył się. Logiczne byłoby, gdyby
w nocy prześladowały go koszmary, ukazujące śmierć jego przyjaciół, ale nigdy
tak nie było. Niepokoiło go to, bo jakaś cząstka jego, której zupełnie nie
rozumiał, wiedziała, że to było właściwe. Musiał tylko sobie przypomnieć dlaczego.
Wciąż nie był
pewny, czemu wrócił do swojego jedenastoletniego ciała. Cały czas czekał na
jakiś cios, ale minęły dni, potem tygodnie, a on wciąż nie nadchodził. Milion
razy zastanawiał się dlaczego i nadal nie wiedział. Gdyby to Voldemort go
porwał, to już dawno powinien być martwy. Tom nigdy nie należał do szczególnie
cierpliwych osób. Drugą opcją było to, że Harry po prostu oszalał. Być może
znajduje się teraz w szpitalu i śni. Potter był jednak przekonany, że gdyby to
nie było rzeczywiste, to znalazłby się w zupełnie innym miejscu. Przebywanie w
towarzystwie Dursleyów napawało go lękiem i odrazą. Wciąż był dzieckiem i kiedy
Vernon znów zaatakuje, nie był pewny czy sobie z nim poradzi. Jeśli zbyt często
używałby magii, ministerstwo mogłoby uznać to za coś więcej niż przypadkowe
użycie. Z drugiej strony, nie mógł pozwolić, by mężczyzna znów go dręczył. Był
w kropce.
W końcu,
dokładnie tego samego dnia, jak za pierwszym razem, przyszedł list. Tym razem,
Harry nie pozwolił, by zobaczył go ktokolwiek prócz niego. Schował kopertę do
kieszeni jeansów, które spadały z niego przy każdym kroku i wrócił do kuchni.
Vernon obserwował go, czekając na jakąś oznakę słabości. Po drugiej stronie
stołu, Petunia po raz kolejny rzuciła im zdziwione spojrzenie. Nic nie
powiedziała, gdy Harry bez słowa wziął dwie kromki chleba i ruszył w kierunku
starej sypialni Dudleya, która teraz należała do Pottera. Wiele się zmieniło,
ale instynkt podpowiadał brunetowi, że ten spokój nie można trwać wiecznie.
W pokoju Harry
usiadł na łóżku i zaczął obracać kopertę w dłoniach. Ostrożnie ją otworzył i
zaczął czytać. Z każdym słowem zadowolenie zmieniało się w przerażenie. Z
wściekłością rzucił list na ziemię i schował twarz w dłoniach. Mimo to, przed
oczami wciąż miał kilka pierwszych linijek tekstu:
HOGWART
SZKOŁA
MAGII
i CZARODZIEJSTWA
Dyrektor:
Tom Marvolo Riddle
Gdzie, do cholery, był Dumbledore?
Krótko i na temat, bo się śpieszę: wow. Rozdział taki tajemniczy, jeszcze końcówka dobija... Po prostu czekam na więcej, więc życzę dużo weny ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Świetny szablon :D
UsuńDziękuję :)
UsuńDumbiemu chyba wszystko się popierdzieliło. Moja teoria jest taka: Voldemorta wychowała matka, nie porzuciła go... albo nie, porzuciła, bo on przecież z rodziny na dopingu (eliksir miłosny). No to nie wiem, adoptował go ktoś, kto mieszkał z kotkami, więc się Tomaszek kochany zrobił xD Był dobrym uczniem, został nauczycielem, potem dyrektorem :3 A Dumbi wcale nie stoczył legendarnego pojedynku z Grindelwaldem, ponieważ razem z nim poszedł na niszczenie mugoli. I teraz to on jest tym złym, a Voldemort (przepraszam, dyrektor Riddle) wzywać będzie Harrego do gabinetu, nazywając go drogim, kochanym chłopcem, częstując cukierkami i takie tam. I będzie tak: "Harry! Mówię to ja, dyrektor samego Hogwartu, Tom Marvolo Riddle, tylko w tobie nadzieja! ylko ty potrafisz pokonać Lorda... Dumbledore'a! HAHAHAHAHAHA Nie n, nawet mnie Lord Dumbi rozśmieszył :D Dobra to jest moja teoria, ale jaka jest twoja nie mam zielonego pojęcia. Kolejna teoria: ktoś go tu specjalnie pierdzielnął, tylko nie jestem pewna, czy ktoś dobry, czy też zły. He, ale jazda, jaki się tym razem Harry z Ronem i Hermioną nie zaprzyjaźni... No ale kurde: przecież poznali Hermionę tak na poważnie po walce z trollem w kiblu, so... Harry to wszytko pamięta! To jest ten błąd (właśnie, błąd, a nie błogosławieństwo), bo w sumie teraz łatwo będzie mógł zdemaskować... a nie, Quirella przeciez nie zdemaskuje, bo Voldi w Hogwarce jest. O raaany, wszystko będzie inaczej! Więc nie będzie też trolla w kiblu, czyli Hermiona... to ja już nie wiem. Zrobiłaś mi paćkę z mózgu w tym momencie. Ale właśnie dlatego jestem choleeernie ciekawa, jak ty to rozegrasz! No, kochana, także tego ten, wiesz, że masz mnie informować, pra2wda? Gadu już znasz, choć nawet bez tego wiadomo, jak się ze mną skontaktować. No dobrz, czekam na nexta i pozdrawiam cieplutko! :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc twoja teoria ma trochę prawdy w sobie... przynajmniej w niektórych aspektach :D Namieszania narobił Harry, bo jak wiemy z prologu, to on użył pewnego artefaktu. Jaka szkoda, że prędko sobie o tym nie przypomni ;)
UsuńDzięki za zainteresowanie!
J.
Hoho, a jednak coś we mnie jest, bo coś tam odgadłam 8) A prologu za bardzo nie pamiętam, dopiero niedawno sobie go odświeżyłam. czemu dopiero teraz pojawia się pierwszy rozdział? ;o
UsuńA tak jakoś. Nie chcę wiedzieć, kiedy będzie 2 rozdział :(
UsuńZa to ja bardzo bym chciała posiąść tę wiedzę!
UsuńTak paczę na bloggera i widzę: Rozdział 1
OdpowiedzUsuńJill o "Kiedy patrzysz w otchłań (...)"
No więc siedzę. I patrzę. I zastanawiam się, "Co ja do ciężkiej cholery zasubskrybowałam, i kiedy?!" Klikam, aczkolwiek w obawie przed dzikimi plemionami Amazonek i wygłodniałymi wilkami, patrzę a tu: ROZDZIAŁ 1!!! Wyobrażasz sobie moją minę? Bo ja nie. Już nawet nie pamiętam co było w prologu!!! No dobra, łgam. Czytałam go niedawno, po raz piąty, dziesiąty (Nie! Nie piędziesiąty! Piąty, góra dziesiąty.) i wiem doskonale jaki był świetny a tu... Nie mam pojęcia co się dzieje. Czemu jest jedenastoletni, a Tomuś to dyrektor??? Nie jestem pewna, czy przypada mi to do gustu czy odpada od gustu i patrzę z równym szokiem jak na główną bloggera. Ja tu bym chciała... no dobra. Za dużo Gracza Przeszłości po prostu, musisz mi wybaczyć wszelkie humorki. Rozdział (1!!!) pisał się taaak długo, że jakbym chciała napisać to jednym słowem (dajmy na to wspomniane "taak") To zajęłoby mi najwyższą średnią długość komentarza Methrylis na Zaczarowanych. Albo dwóch. Nie będę więc narażać na szwank swoich palców i jedynie wyrażę smutek, naganę, zrozumienie (tak średnio. biorę to nieco zbyt egoistycznie, przepraszam) i cię delikatnie (khym) popędzę. A zatem: smucę, ganię, rozumiem, szybciej.
No i brawo.
Kraken
Haha nie dziwię się, że nie pamiętałaś - prolog był opublikowany kilka miesięcy temu! Szczerze mówiąc rozdział 1 pisał się bardzo krótko, bo zaledwie dwa dni. Wcześniej to miała być inna historia, ale po 5 nieudanym podejściu do napisania rozdziału 1 poddałam się. Wczoraj weszłam tu, przeczytałam prolog i... wpadłam na nowy pomysł :)
UsuńŚlicznie dziękuję za komentarz,
J.
O! I teraz widzę błąd! A jako, że dzisiaj jest mój dzień wytykania błędów (już 3 blogerki ostrzą noże) to Ci wytknę! Młahahaha!
UsuńRozdział Himi raczej zbetowała a nie zdetowała :3
Pozdrawiam ponownie:
Zarówno Alfę jak i Betę :D
Jakoś często powtarzasz imię Harry'ego, tak na zły początek. I dodam, że w zdaniu: "Schował kopertę do kieszeni jeansów, które spadały z niego przy każdym kroku i wrócił do kuchni." zabrakło przecinka. Tutaj powinien wylądować przed "i", bo to o tym, jakie były dżinsy, to wtrącenie.
OdpowiedzUsuńKONIEC.
Masz lekki, przyjemny styl, całość czytało się świetnie.
Masz strasznie ciekawy pomysł, ciekawa jestem, jak to rozwiniesz fabularnie. Intrygujesz w tych słowach, których użyłaś, oraz sprawiasz, że chciałoby się przeczytać rozdział 2.
Ale go nie ma.
Cóż. To tyle. Pozdrawiam,
Diabelstwo.
Ślicznie dziękuję za wytchniecie błędu. Zaraz lecę poprawić :)
UsuńMoże 2 rozdział pojawi się wcześniej niż za kilka miesięcy ;)
Pozdrawiam ciepło i ślicznie dziękuję za komentarz,
J.
O! Faktycznie nie dostrzegłam tego wtrącenia! Ale mam nadzieję, że nie pogubiłam żadnych literówek ;).
UsuńJill, cieszę się, że zdetowałam rozdział :D. To brzmi doprawdy genialnie! <3
Naturalnie, Krakenkowi musisz wybaczyć, wiem równie dobrze jak ona, że Gracz oraz Ulubieniec wciągają tak, że nie da się ich zapomnieć. A ponieważ ona wciąż nimi żyję - ja już nie do końca... w pewnym sensie - ma inne przyzwyczajenia ;). Ja za to niezmiernie cieszę się, że jest to coś nowego - niewątpliwie - i mam okazję poczytać o innym Harrym! Oczywiście, popędzam Cię o pisanie kolejnego rozdziału.
Na temat szablonu już się wypowiadałam, więc to pomijam :D. Ale zapomniałam powiedzieć Ci jeszcze, że absolutnie kocham cytat na belce - King to mistrz.
Pozdrawiam,
Himi.
Jupijajej! Następny rozdział :D Jest... niezwykły. Pewnie chciałabyś, żebym napisała konstruktywny, długi komentarz? Też bym chciała, ale nie umiem :p Ale spróbuję coś naskrobać, ażeby nie było, że Melyonen niewdzięczna i nie potrafi zwalczyć lenia nawet dla tak genialnego opowiadania. To tak: Na początku byłam zagubiona, bo nie mogłam zrozumieć jaki jest czas akcji, ale gdy okazało się, że Harry też tego nie kmini - uspokoiłam się. Byłam już na tyle spokojna i stoicka, że nawet nie zdziwiłam się, gdy Potter zaatakował Vernona. Zaintrygowały mnie sny Harrego. Wydaje mi się, że są one rzeczywistością, ale kto i po co wysłał Wybrańca do drugiej rzeczywistości? Voldemort? Śmierciożercy? Może sam chciał się tam znaleźć? Po liście z Hogwartu zrobiło mi się autentycznie żal Harrego. Teoretycznie wie więcej niż wszyscy o tym co może się zdażyć, ale tak naprawdę nie wie nic o tym co już się dzieje. Musi mieć straszny pętlik w głowie. Zostaje też kwestia Hogeartu i jego dyrektora. Domyślam się, że Tom nie jest i nigdy nie był Voldemortem, co można wnioskować chociażby z braku blizny. Jednak, czy tutaj jest innym człowiekiem, czy może poprostu nie chwali się swoimi poglądami? A co z Hagridem? Czy incydent z Komnatą Tajemnic miał miejsce, ale Hagrid został o wszystko obwiniony, czy też w ogólne takie wydażenie nie miało miejsca? Tyle niewiadomych, tyle domysłów, tyle pytań... Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz następny rozdział, bo nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńPozdro
Melyonen
P.S.
A co z Hermioną? Może Tom jednak nie zmienił upodobań i nie wypuszcza do Hogwartu mugolaków?
Jednak wyszedł długaśny :)
UsuńCzytam - komentuję! ;)
OdpowiedzUsuńPomysł wydaje mi się bardzo ciekawy. Harry nie dość, że wrócił do swojego jedenastoletniego ciała, to pamięta wszystko to, co działo się w jego poprzednim życiu. Czytałam dotychczas tylko jedno takie opowiadanie, zatytułowane "Raz za razem" i było to tłumaczenie jakiegoś obcojęzycznego opowiadania, które, niestety, zostało usunięte. W tamtym opowiadaniu Harry Potter nie mógł umrzeć i przeżywał za każdym razem swoje życie na nowo - od samego początku, odkąd był niemowlakiem. U ciebie jest nieco inna sytuacja, jednak jest to dopiero pierwszy rozdział i nie jestem w stanie nawet podejrzewać, co się do końca stało. Twój Harry się zmienił, na pewno będzie bardzo ciekawą postacią. Twoje opowiadanie zapowiada się interesująco, dodaję do obserwowanych i czekam na następne rozdziały :)
Bardzo podoba mi się muzyka na tym blogu. Normalnie wyłączam od razu, jak tylko wejdę na jakiegoś bloga i coś takiego usłyszę, jednak muzyka tutaj bardzo mi się spodobała.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie: http://take-apart.blogspot.com
Przez kilka minut aż siedziałam bez ruchu, zastanawiając się "O co kaman!?" Też lubię alternatywne wersje Pottera, ale czegoś takiego jeszcze nie czytałam. Dopóki nie przeczytam jeszcze jednego, dwóch rozdziałów, nie będę w stanie stwierdzić na pewno, ale końcówka skojarzyła mi się od razu z opowiadaniem "Gorycz kłamstw"
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej interesuje mnie ta historia. Jest taka... niespotykana. Nie mogę już doczekać się dalszego ciągu :D
xoxo,
patkaza ♥
Coś nowego - to były pierwsze słowa, które wpadły mu do głowy po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy na 100% nie będzie się zgadzać.
Hagrid nie będzie gajowym, bo bazyliszek nigdy nie został uwolniony. Skoro Voldek to ten dobry to nie chciał pozabijać mugolaków.
Nie będzie śmierciożerców.
Ron nie zapozna Harrego w pociągu, bo teraz nie jest on sławny.
Co z Mionką? Jestem raczej pewna, że Hogwart to nadal szkoła dla mugolaków, ale nie będzie akcji z trollem.
Jak będzie ze Snapem? Przecież on stał się dobry by ratować Lily, a tak to co zrobi?
A Draco? Jego rodzice nie będą śmierciożercami, ciotka nie będzie w Azkabanie... Może zmieni się chłopak na lepsze?
Co się stało z rodzicami Harrego?
A z Syriuszem i jego bratem?
Jeszcze jest Lupin, Glizdogon. Co oni zrobią?
Kto będzie nowym nauczycielem OPCM?
Nie będzie dobrego Dumbka, więc kto założy Zakon Feniksa?
Jejku, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Mam jeszcze teorię: skoro Harry jest, no cóż, wredny i zły to może trafi do Slytherinu? Przecież Tiara chciała go tam umieścić!
Życzę weny i tego by rozdział 2 nie pisał się miesiącami!
ai.
Widziałam reklamę bloga na Zakazanych (chciałam zamówić szablon na SDHL i się nie udało) i postanowiłam przeczytac rozdział. Podobał mi się sam pomysł. Alternatywna wersja HP? To naprawdę mocne i oryginalne. Jill naprawdę się postarałaś, gdyż z czymś takim się nie spotkałam. A już szczególnie że Riddle jest dyrektorem? I dobre pytanie na końcu. co się stało z Dumblem? Intrygujesz na samym początku a rozdzial napisany z rozmachem. Czegoś takiego właśnie mi brakowało. Coś czuje że pokażesz nam tu coś czego jeszcze nie było. Twoje szablony są niezwykłe, więc dlaczego z opowiadaniem miałoby być inaczej? Sumując na koniec naprawdę bardzo duży plus, a opowiadanie mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i życze weny.
[http://wybranka-losu.blogspot.com]
Podoba mi się pomysł, zobaczymy jak to się rozwinie. Będę czytać, wpadać, krytykować i chwalić, ale na razie nic pochopnie. Ładny szablon. :)
OdpowiedzUsuńW końcu jakieś dobrze wyglądające opowiadanie o Harrym. Uwielbiam tę sagę, historii na jej podstawie pełno, a udanych ze świecą szukać. Chyba właśnie znalazłam. Dodaję do linków i zapraszam na nowo utworzonego bloga: www.Sinusoida-Emocji.blogspot.com. Być może mnie jeszcze pamiętasz. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To pierwsze potterowskie opowiadanie jakie czytam, więc... nie mam porównania do innych i nie wiem o czym inni piszą, ale to mało ważne jak dla mnie. Fajnie piszesz. Ciekawy pomysł z tym... cofnięciem się w czasie? Coś tak jakby. I jeszcze ten pomysł, żeby Tom był dyrektorem Hogwartu... wow! Ciekawość mnie zżera co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńOch, uwielbiam Harry`ego i nigdy mi się on nie znudzi.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, Neko uspokój się.
Wdech, wydech, wdech, wydech.
Na Merlina, ff cudowne! Jeszcze nie czytałam czegoś tak cudownego (Tak, moje czytanie ogranicza się jedynie do Drarry).
Merlinie, to jest cudowne.
Mogę sobie pomarzyć o wątku Drarry, prawda? :c
Ach, moje marzenia.
Piszesz ogólnie świetnie. Ta delikatność odbija się aż od tego tekstu, dlatego to jest wspaniałe!
Mam tylko jedną prośbę; Nie bądź mną i nie trać weny po trzecim/czwartym rozdziale! Proszę!
Pozdrawiam, Neko-chan.
Dawno temu czytałam wiele blogów o tematyce HP. Później jakoś przestałam, ale chętnie wrócę do tego :) A przynajmniej do Twojego bloga. Szkoda, że wpisy tak rzadko się pojawiają, ale na pewno warto będzie czekać, bo początek zainteresował mnie. Coś nowego i do tego fajnie napisanego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.licencja-na-czytanie.blogspot.com
Droga Jill,
OdpowiedzUsuńPowiedz, że nie zostawiłaś tego opowiadania. Pomysł jest nietuzinkowy, a przed wszystkim pozostający w pamięci. Wchodzę na tę stronę niemalże dzień w dzień i nawet sobie nie wyobrażasz, jakie rozczarowanie mnie atakuje.
Wróć.
uh, Jill, fantastyczny pomysł na opowiadanie.
OdpowiedzUsuńciekawa koncepcja. a dzisiaj, żeby znaleźć interesujący pomysł to jest COŚ. wszędzie się widzi kopie innych. mam przesyt Dramione.
no, ale nie o tym mowa. Harry, Harry...chyba rzeczywiście trochę się zmieniło.
Szkoda, że rzadko dodajesz, bo ja tu niecierpliwie czekam na jakąś fajną fabułę, na którą się zapowiada.
i chyba nie tylko ja.
*plizzzz*
Pozdrawiam, Justyna K.
Witam. Przybyłam tu z zaczarowanych-szablonów, gdyż odwiedzając Twą zakładkę coś mnie tknęło i postanowiłam iść za ciosem. Ciosem tym była informacja o Twych poprzednich szabloniarniach na których tworzyłaś i okazało się że trafiłam na koleżankę po fachu ;) Mimo iż nie wspominam miło tamtych czasów to i tak jestem mile zaskoczona, że mogłam spotkać kogoś z Made in tu ;)
OdpowiedzUsuńTeraz posługuję się innym nickiem więc możesz mnie nie pamiętać ;)
Ejże, pisz dalej, proszę!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozdziału drugiego. Niedawno odkryłam tego bloga, ale bardzo mi się spodobał. Co do kolejnych rozdziałów to mam teorię: Ron nie siada z Harrym w przedziale, a potem Harry zaprzyjaźnia się z Draco Malfoyem. Następnie Harry trafia do Slytherinu bo we wstępie użyłaś określenia ZIELONY KRAWAT. To zielony krawat dał mi do myślenia. Taka jest moja teoria, ale zielonego pojęcia nie mam jaka jest twoja.
OdpowiedzUsuńA więc odkryłam tego bloga przez przypadek i podoba mi się twój charakter pisma. Zainteresowałaś mnie 1 rozdziałem i jeżeli 2 będzie tak samo interesujący to na 100 % będę czytała i komentowała :P
OdpowiedzUsuńodkryłam tego bloga przed chwilą i zmartwiła mnie jedna rzecz... a mianowicie: Minęło pół roku od ostatniego wpisu. Ale będą kolejne, prawda? bo zdążyłam przeczytać prolog i rozdział 1 z milion razy i wciąż chce więcej. Więc gdyby co to ja będę tu co dziennie wchodzić i sprawdzać :)
OdpowiedzUsuńOch, świetny blog. Piszesz tak... idealnie i to jest... super. Nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńNie napisałaś nic dosyć dawno, ale mam nadzieję, że jeszcze coś dodasz.
No, i w ogóle cud, miód i orzeszki.
Mam nadzieję, że autorka powroci z nowymo rozdziałami, bo inaczej bedę zawiedziona. Bardzo nie lubię kiedy zaczyna mi sie podobac, a tu PUFF i autorka nie pisze nic dalej ;_;
OdpowiedzUsuńWstęp i rozdział genialne, dlatego liczę( zreszta chyba nie tylko ja :3), na szybki powrót. Mam też nadzieję, że opowiadanke zostanie zakończone.
Alexandra Tregarth
Dwa lata mijają, a blog stoi w miejscu. Szkoda, bo zapowiadał się świetnie.
UsuńTeż piszę opowiadania ale trochę inne :)
OdpowiedzUsuń